Rynek maszyn rolniczych. W oczekiwaniu na większe zamówienia

Pixabay

Dostawcy maszyn rolniczych nie mają w Polsce łatwego życia – zapotrzebowanie na nie jest zbyt małe w stosunku do posiadanych mocy wytwórczych, co rodzi obawy o portfel zamówień i pozycję rynkową.

Problemy wynikające z przyczyn naturalnych (susza, choroby zwierząt), z niezbyt korzystnych relacji cen skupu płodów rolnych i zwierząt rzeźnych do kosztów nabycia środków produkcji dla rolnictwa, a także z wolnego dopływu unijnego wsparcia w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW) doprowadziły do pogorszenia kondycji finansowej wielu rolników, skutkującego skromnymi inwestycjami w park maszynowy. Dlatego większość dostawców maszyn rolniczych w roku 2019 miała pesymistyczne nastawienie do możliwości działania w branży, co wyraźnie pokazują badania Polskiej Izby Gospodarczej Maszyn i Urządzeń dla Rolnictwa (PIGMiUR). Wpisuje się to zresztą w szerszy kontekst pogarszających się perspektyw polskiej gospodarki na tle nadchodzącego spowolnienia wzrostu.

Zainteresowanie rolników mechanizacją prac rolnych jest ściśle powiązane z dwoma kwestiami: zasobnością ich portfeli i kosztami zakupu środków produkcji dla rolnictwa (maszyn i narzędzi, materiałów budowlanych, nośników energii, nawozów itd.). Jak wynika z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERi-GŻ), zmiany cen, jakie w tym zakresie nastąpiły w pierwszych 9 miesiącach 2019 r., były niekorzystne dla producentów rolnych. Ceny tzw. koszyka skupu podniosły się w mniejszym stopniu, niż podrożały środki produkcji dla rolnictwa.

Ważnym czynnikiem powodującym wzrost cen sprzętu rolniczego były rosnące ceny stali. Zapotrzebowanie na technikę rolniczą zależy również od wielkości poprzednio dokonanych zakupów maszyn i urządzeń. Według niektórych ocen inwestycje zrealizowane w minionych kilku latach, finansowane w dużym stopniu ze środków PROW, z grubsza zaspokoiły potrzeby rolników w zakresie środków mechanizacji prac rolnych, tym bardziej że w Polsce ciągniki, kombajny i inne drogie maszyny są z reguły eksploatowane bardzo długo, nierzadko ponad 20 lat.

Bardzo istotnym czynnikiem rzutującym na decyzje rolników o zakupie maszyn i urządzeń są oczywiście możliwości wygospodarowania środków na realizację inwestycji, na co z kolei wpływ ma finansowa kondycja gospodarstw domowych i dostępność funduszy UE. Rzecz w tym, że rozruch PROW 2014–2020 następował z dużymi oporami, w konsekwencji czego rolnicy musieli czekać na środki dłużej niż w poprzedniej edycji programu. Wolniejszy napływ unijnego wsparcia w powiązaniu z mniejszymi możliwościami finansowymi gospodarstw rolnych powoduje, że część rolników woli na razie wstrzymać się z dużymi zakupami maszyn. Regułą jest także, że w sytuacji okresowych trudności z dostępem do środków PROW zwiększonym zainteresowaniem cieszą się maszyny używane produkcji zachodniej.

Trudności ze zbytem

Wszystko to razem wpływa na wielkość krajowego popytu na maszyny i urządzenia dla rolnictwa oraz wielkość sprzedaży w tym segmencie produkcji przemysłu maszynowego. Zgodnie z danymi Europejskiego Stowarzyszenia Przemysłu Maszyn Rolniczych (CEMA) wartość wytworzonej w Polsce techniki rolniczej wyniosła 1,5 mld euro w roku 2017, co dało nam 7. miejsce w UE, z 3,7-procentowym udziałem w produkcji europejskiej, szacowanej wówczas na 41 mld euro. W miarę mocna pozycja na rynku UE nie zmienia jednak podstawowego faktu, że producenci maszyn rolniczych nie wykorzystują w pełni posiadanego potencjału, mając trudności ze znalezieniem wystarczającej liczby chętnych na swoje wyroby. Dotyczy to np. ciągników rolniczych, których produkcja krajowa w ciągu pierwszych 9 miesięcy 2019 r. obniżyła się w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego o 5,9%, i to w sytuacji, gdy już w 2018 r. odnotowano spadek produkcji ciągników – w porównaniu z rokiem poprzednim – o ponad 1/3 (z 3,4 tys. do 2,1 tys.).

Co prawda w okresie 2017–2018 krajowy rynek maszyn rolniczych zdołał się częściowo odbudować po kilku trudnych latach i dla niektórych rodzajów maszyn (siewniki polowe, spulchniarki, pługi) nastąpił wzrost produkcji, jednak w 2019 r. znowu nasiliły się problemy ze sprzedażą wytwarzanych w kraju maszyn. Czynnikiem utrudniającym życie polskim producentom jest obecność w Polsce renomowanych koncernów światowych i europejskich (m.in. New Holland, John Deere, CNH, Kubota czy Zetor), które skutecznie nasycają nasz rynek i zaostrzają rywalizację o klienta. W wybranym asortymencie wyrobów pozycja krajowych dostawców jest jednak całkiem mocna, w czym pomagają wciąż jeszcze niższe niż na Zachodzie koszty produkcji i właściwy wybór specjalizacji.

Polscy dostawcy maszyn rolniczych szukają swoich szans także za granicą. Tylko w 2017 r. wartość polskiego eksportu maszyn i urządzeń rolniczych wyniosła ponad 1,2 mld euro, co dało Polsce 8. miejsce w europejskiej stawce. W tym samym jednak czasie import maszyn rolniczych przekroczył 1,3 mld euro, potwierdzając wysokie uzależnienie rynku krajowego od dostaw zagranicznych, zwłaszcza w zakresie bardziej zaawansowanej techniki rolniczej.

Ważnym i zyskującym na znaczeniu źródłem zaopatrzenia rolnictwa w maszyny i urządzenia jest rynek wtórny. Na przykład we wrześniu 2019 r. zarejestrowano ok. 5,5 tys. fabrycznie nowych ciągników i aż 10,5 tys. traktorów używanych z importu. Podobnie zresztą było w 2018 r., kiedy sprzedano łącznie 9 tys. nowych ciągników, podczas gdy sprzedaż maszyn z drugiej ręki była dwukrotnie wyższa. Wysoka cena fabrycznie nowych maszyn to problem przede wszystkim właścicieli mniejszych gospodarstw, a właśnie na nich opiera się polskie rolnictwo.

Smart farming

W krajach dysponujących rolnictwem wielkoobszarowym i wysokotowarowym wykorzystywanie zaawansowanych technologii, w tym nawigacji satelitarnej, sterowania laserowego i dronów, należy już do standardów. Cyfryzacja rolnictwa kryjąca się pod hasłem smart farming (lub farming 4.0) oznacza koncepcję stworzenia nasyconego informatyką i automatyką systemu zrównoważonego gospodarowania na obszarach wiejskich, który zapewnia niespotykaną wcześniej zdolność do działania w zmieniających się warunkach rynkowych i atmosferycznych, a także zapewnia wysoką wydajność przy jednoczesnym poszanowaniu wymagań ochrony środowiska oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i higieny pracy rolników.

Produkowanie żywności taniej i bardziej ekologicznie powinno zwiększyć dochód rolników. Za najdalej kilkanaście lat dzisiejsze farmy przekształcą się w swoje inteligentne odpowiedniki. Przełomowe technologie informatyczne pozwalają na gromadzenie i przetwarzanie olbrzymiej ilości danych z czujników umieszczonych na polach, zwierzętach gospodarskich i maszynach. Większość rozwiązań niezbędnych do urzeczywistnienia idei inteligentnego rolnictwa już istnieje i w coraz szerszym użyciu są systemy zapewniające zdalne zbieranie w czasie rzeczywistym danych dotyczących m.in. gleby, stanu upraw i plonów, przebiegu prac rolnych czy potencjalnych zagrożeń.

Projektanci maszyn rolniczych muszą uwzględniać te wszystkie elementy, tak by oferowane maszyny były niejako wyprzedzająco przystosowane do pracy zgodnie z koncepcją smart farming. Aby możliwa była współpraca między czynnikami wytwórczymi, systemami IT zarządzającymi farmą oraz produkcją, współczesne maszyny rolnicze muszą charakteryzować się kilkoma ważnymi cechami:

• układ sterowania powinien zapewnić wielokierunkowy przepływ w czasie rzeczywistym danych między maszynami a centrum zarządzania produkcją;

• maszyny powinny odznaczać się wysoką elastycznością umożliwiającą szybką adaptację do zmieniających się zadań i otoczenia, w jakim działają, a także warunków atmosferycznych;

• niezbędnym elementem wyposażenia maszyn rolniczych muszą być interfejsy umożliwiające współpracę maszyn z urządzeniami zewnętrznymi (roboty, systemy załadunku i rozładunku produktów, systemy transportowe i magazyny);

• obsługa maszyn rolniczych musi być łatwa i intuicyjna, a błędy popełniane przez operatora powinny być wykrywane i korygowane automatycznie.

Oczywiście proces dochodzenia polskiego rolnictwa do takiego funkcjonowania będzie bardzo kosztowny i złożony w wymiarze technologicznym. Jeśli jednak krajowi producenci techniki rolniczej chcą utrzymać się na wymagającym rynku maszyn rolniczych, to ich oferta produktowa musi w coraz szerszym zakresie obejmować innowacyjne rozwiązania. Zwłaszcza że być może w niezbyt odległej perspektywie (według niektórych ocen

już przed rokiem 2030) czeka nas kolejna rewolucja w rolnictwie (farming 5.0), w efekcie której maszyny rolnicze wyposażone w sztuczną inteligencję będą komunikowały się między sobą, tak jak to już robią niektóre roboty przemysłowe.

Na razie oferta w zakresie techniki rolniczej spełniającej wymagania smart farming adresowana jest przede wszystkim do dużych klientów gotowych na kompleksowe inwestycje, a więc takich, którzy wraz z zakupem nowego ciągnika czy kombajnu nabędą pełen pakiet oprogramowania wspierającego pracę maszyn oraz zarządzanie pracami rolnymi i całym gospodarstwem.

W naszych realiach znaczący postęp w upowszechnieniu idei smart farming nastąpi dopiero wówczas, gdy takie rozwiązania będą dostosowane do potrzeb i specyfiki średnich i małych gospodarstw.

Sytuacja branży w Polsce

W Polsce w sektorze produkcji rolnej działa ok. 550 firm różnej wielkości, zatrudniających łącznie 17,2 tys. osób i realizujących obrót roczny na poziomie 1,5 mld euro (dane z 2017 r. opublikowane przez CEMA w 2019 r.), co plasuje Polskę na 8. miejscu w UE pod względem wielkości obrotu, 4. miejscu pod względem liczby podmiotów działających w branży i na 3. miejscu pod względem liczby miejsc pracy związanych z produkcją techniki rolniczej. Trzon branży stanowi ok. 50 zakładów, w tym zaledwie kilka firm dużych, zatrudniających powyżej 250 osób (Grupa Kapitałowa Unia, Ursus, Pronar). Na rynku działa też ok. 500 niewielkich przedsiębiorców wytwarzających mniej skomplikowane maszyny rolnicze i części.

Oprócz maszyn stosowanych w tradycyjnych technologiach rolniczych polskie firmy oferują również sprzęt i wyposażenie do specjalistycznej produkcji roślinnej i zwierzęcej, w tym wykorzystywane do wytwarzania zdrowej żywności oraz prowadzenia upraw na potrzeby przemysłowe bądź energetyczne.

Według szacunków CEMA z roku 2017 chłonność polskiego rynku maszyn rolniczych (produkcja krajowa + import – eksport) wynosi przynajmniej 1,6 mld euro, co daje Polsce 7. miejsce w UE z blisko 5-procentowym udziałem w rynku europejskim, którego łączna wartość oceniana jest na ok. 31,9 mld euro (40–41 mld euro, jeśli uwzględnić wyposażenie dodatkowe, akcesoria i części wymienne do maszyn).

W Polsce wytwarzane są obecnie prawie wszystkie rodzaje maszyn, urządzeń i narzędzi stosowanych w produkcji roślinnej i zwierzęcej, a także w przechowalnictwie i przetwórstwie produktów rolnych, z wyjątkiem maszyn samobieżnych – zwłaszcza ciągników

rolniczych dużej mocy i kombajnów zbożowych, w przypadku których sprzedaż w Polsce przynajmniej w 4/5 opiera się na imporcie. Generalną regułą jest, że im maszyna jest bardziej złożona w sensie technologicznym, tym wyższy jest udział przywozu w sprzedaży danego asortymentu na rynku polskim. Natomiast w przypadku maszyn o średnim i niskim stopniu złożoności obserwuje się wyraźną przewagę produkcji krajowej nad importem – np. 75–80% dostępnych w Polsce pługów i opryskiwaczy jest wytwarzanych w kraju. W odróżnieniu od innych gałęzi krajowego przetwórstwa przemysłowego branża maszyn rolniczych oparta jest przede wszystkim na kapitale polskim.

Tagi artykułu

MM Magazyn Przemysłowy 4/2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę