OD KANADYJSKICH WIERTNIC DO… SAMOCHODU MAŁOLITRAŻOWEGO

Choć wydobycie ropy naftowej dla celów gospodarczych (impregnowania drewna, smarowania mechanizmów) i leczniczych na ziemiach polskich miało już miejsce w średniowieczu, dopiero wynalezienie przez Ignacego Łukasiewicza lampy naftowej w 1853 r. uważa się za początek polskiego przemysłu naftowego. Skutkiem tego wynalazku było zwiększone zapotrzebowanie na ropę naftową i intensyfikacja jej wydobycia. W ślad za pierwszymi kopankami, przypominającymi studnie, pojawiły się urządzenia wiertnicze - zrazu prymitywne, później coraz doskonalsze, sięgające coraz głębiej.

Punktem zwrotnym dla poszukiwań ropy stały się lata 1883-84, kiedy przybyły do Galicji Kanadyjczyk inż. Wiliam Henry Mac Garvey wspólnie z wiedeńskim bankierem Johannem Simonem Bergheimem założyli warsztat mechaniczny, stanowiący zaplecze firmy, specjalizującej się w poszukiwaniach ropy naftowej. Garvey zastosował nowatorską w Galicji metodę wiercenia udarowego na żerdziach, przy pomocy wiertnic kanadyjskich, udoskonalonych później i dostosowanych do warunków lokalnych. Owa „metoda galicyjska" była przez szereg lat najwyższym osiągnięciem techniki wydobywczej.
W 1885 r. otwarto w Gliniku Mariampolskim koło Gorlic duży zakład przeróbki ropy naftowej, na terenie którego zlokalizowano wspomniany zakład mechaniczny, produkujący urządzenia wiertnicze, który zaczął funkcjonować jako Fabryka Maszyn i Urządzeń Wiertniczych w Gliniku Mariampolskim Bergheim Mac Garvey, działająca od 1895 r. w ramach Galicyjskiego Karpackiego Naftowego Towarzystwa Akcyjnego. Do wybuchu I wojny światowej zakład ten produkował już ponad 550 artykułów - od najprostszych części zamiennych, po zestawy maszyn i urządzeń wiertniczych. Oferta z 1912 r. obejmowała m.in.: wszelkie maszyny i narzędzia wiertnicze wchodzące w zakres wiertnictwa i eksploatacji nafty kanadyjskim, linowo żerdziowym, jak i każdym innym systemem, kanadyjskie żurawie wiertnicze lekkiej i ciężkiej konstrukcji, kotły parowe, narzędzia wszelkiego rodzaju, wieże wiertnicze, pompy parowe, etc. etc. Specjalnością są świdry ekscentryczne (patent W.N. Mc Garvey), parowe maszyny wiertnicze, wyciągi tłokowe i przewoźne żurawie wiertnicze.
Charakterystycznymi urządzeniami produkowanymi w Gliniku były wiertnie kanadyjskie, udoskonalane z roku na rok (m.in. poprzez łączenie z metodą płuczkową lub linową). Mac Garvey staje się też pionierem wiercenia obrotowo-płuczkowego „Rotary" (1914), powszechnie stosowanego po II wojnie światowej. Dzięki udoskonalanym z roku na rok urządzeniom produkowanym przez fabrykę w Gliniku, udało się np. Mac Garveyowi w 1910 r. odkryć na głębokości 1000 m jedno z najbogatszych złóż we Wschodniej Galicji - Borysław i Tustanowice.
Choć I wojna światowa przerwała na kilka lat rozwój fabryki w Gliniku, a syn Mac Garveya sprzedał swoje udziały Francuzom, Fabryka Maszyn kontynuowała dotychczasowy asortyment, modernizując na bieżąco swe wyroby. I właśnie na okres międzywojenny przypada najmniej znany epizod w produkcji zakładu.
W 1931 r. inż. Stefan Pragłowski, urzędnik Galicyjskiego Karpackiego Naftowego Towarzystwa Akcyjnego z siedzibą we Lwowie, złożył swej dyrekcji memoriał, w którym przedstawił celowość produkowania na szeroką skalę taniego samochodu osobowego w oparciu o moce przerobowe Fabryki Maszyn w Gliniku Mariampolskim i ogólnie dostępne tanie materiały (m.in. drewno). Dla obniżenia kosztów technologię produkcji opracował w ten sposób, że do wytwarzania samochodu potrzebne były nieskomplikowane obrabiarki do drewna, prasa, urządzenia kuźnicze, odlewnicze i lakiernicze. Silniki (angielski BSA czterosuwowy, dwucylindrowy w układzie V, o poj. 988 cm3) miały być importowane. Pojazd miał mieć ramę drewnianą, a nadwozie - konstrukcję szkieletową obitą blachą. Sylwetka owego pojazdu nazwanego „Galkar" (jak olej produkowany przez Towarzystwo w rafinerii w Gliniku), przypominała trochę późniejszego Citroena 2CV (produkowanego od 1948 r.). Cenę samochodu ustalono poniżej 4 tys. zł (najtańsza wówczas dekawka kosztowała 5,5 tys., a Fiat 508 - 7,2 tys. zł.). Niestety, pomimo tak zachęcającej ceny i możliwości produkcji w Fabryce Maszyn „Glinik", skończyło się na prototypie. Seryjnej produkcji nie podjęto, bowiem w 1932 r. Polska podpisała umowę licencyjną z włoskim Fiatem, a depresja gospodarcza akurat w tym okresie osiągnęła swoje apogeum.
Dzisiaj jubilat, Fabryka Maszyn „Glinik" S.A., produkuje przede wszystkim zmechanizowane kompleksy ścianowe dla kopalń węgla kamiennego, przenośniki zgrzebłowe, świdry trójgryzowe oraz urządzenia wiertnicze do wierceń poszukiwawczych, hydrogeologicznych itp. Prawie 40% produkcji zakładu trafia na rynki zagraniczne, m.in. Hiszpanii, Niemiec, Rosji, Ukrainy, Kazachstanu, Francji, USA, Turcji, Tunezji, krajów arabskich.
Pochylając więc głowę nad dokonaniami Mac Garveya i pionierów tej branży, życzymy kolejnych owocnych lat pracy.

 

MM Magazyn Przemysłowy 4/2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę