Polski przemysł zbrojeniowy napędzają krajowe zamówienia

Maciej Nędzyński/CO MON

Wzrost wydatków na wojsko – obserwowany w minionych latach i planowany w najbliższej przyszłości – to teoretycznie bardzo dobra informacja dla przedsiębiorstw z branży zbrojeniowej. Niestety dużą część kontraktów zdobywają firmy zagraniczne, głównie amerykańskie, co wynika i z uwarunkowań politycznych, i z obecnych możliwości technologicznych polskiej branży obronnej.

Aby zapewnić odpowiedni poziom uzbrojenia polskiej armii, a tym samym niezbędne minimum bezpieczeństwa kraju, potrzebne jest zwiększanie wydatków na cele zbrojeniowe. Sęk w tym, że mimo rosnących nakładów w tym obszarze polska branża zbrojeniowa nie rozwija się w zadowalającym tempie.

Magiczne 2% PKB przekroczone

Według raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) wydatki Polski na obronność w 2018 r. wyniosły blisko 12 mld dolarów, tj. o 8,9% więcej niż rok wcześniej. Według szacunków NATO nasz kraj wydał na cele obronne 2,05% PKB i jest jednym z siedmiu państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, które przekroczyły zakładany 2-procentowy próg wydatków, podczas gdy średnia dla wszystkich państw NATO (nie licząc USA, które mocną zawyżają tę statystykę) wyniosła 1,48%.

Trzeba jednak dodać, że wydatki te obejmują różne cele związane z obronnością – także płace i bieżące utrzymanie jednostek wojskowych. Na uzbrojenie i sprzęt wojskowy nasz kraj w minionym roku wydał 26,5% budżetu zbrojeniowego. Liderem pod tym względem wśród państw Sojuszu jest Luksemburg (41,8%), a najmniejszy procent na doposażenie armii przeznacza Słowenia (8,2%).

Ministerstwo Obrony Narodowej zakłada dalszą modernizację armii, z czym wiążą się planowane coraz wyższe wydatki na Wojsko Polskie. W marcu br. podpisany został Plan Modernizacji Technicznej Polskich Sił Zbrojnych, który zakłada przeznaczenie na cele obronne ok. 185 mld złotych do 2026 r. Wcześniej przyjęte programy przewidują, że w 2020 r. wydatki na obronność wyniosą 2,1% PKB, a w 2030 r. – min. 2,5% PKB.

USA największym beneficjentem

Stany Zjednoczone są obecnie najważniejszym partnerem militarnym Polski, czego dowodem jest nie tylko planowane zwiększenie liczebności amerykańskich żołnierzy na terenie naszego kraju, ale też przeważający udział amerykańskich firm w modernizacji polskiej armii. Ze środków przewidzianych do wydania na modernizację uzbrojenia do 2026 r. zakontraktowano już umowy o łącznej wartości 32,5 mld zł. Z kwoty tej 43% (13,9 mld zł) trafiło bądź trafi do krajowych producentów uzbrojenia, a z pozostałych 57% (18,6%) aż 16,6 mld zł otrzymają wykonawcy z USA. Tak duża kwota to efekt m.in. podpisania kontraktu na zakup przeciwlotniczych i przeciwrakietowych zestawów Patriot oraz systemu IBCS dla polskiego programu Wisła. Tym samym Polska będzie drugim po USA krajem z tym nowoczesnym systemem obronnym. Inną dużą inwestycją był zakup jednego dywizjonu wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych systemu M142 Himars. Ważny z punktu widzenia polskiego przemysłu zbrojeniowego był kontrakt na dostawę czterech śmigłowców S-70i Black Hawk, które będą produkowane w Polskich Zakładach Lotniczych w Mielcu, zatrudniających 1700 osób. Amerykański udział w modernizacji polskiej armii jeszcze się zwiększy, gdyż w trakcie negocjacji jest zakup 32 samolotów F-35A.

Krajowe zamówienia

Choć krajowa zbrojeniówka nie ma obecnie szans na tego typu zamówienia, to jednak w ostatnich latach polskie firmy nie mogły narzekać na nudę. Realizowane są liczne kontrakty na dostawę nowoczesnego uzbrojenia – od pojazdów bojowych poprzez małe samoloty i śmigłowce, statki, uzbrojenie artyleryjskie aż po wyposażenie osobiste żołnierzy. Przykładem takiej inwestycji są np. produkowane w Hucie Stalowa Wola samobieżne armatohaubice Krab. W marcu br. miała miejsce dostawa kolejnych egzemplarzy tego uzbrojenia i jeszcze w tym roku w Kraby wyposażone będą dwa dywizjony artylerii. Zgodnie z podpisanym kontraktem do 2024 r. Wojsko Polskie będzie dysponowało pięcioma dywizjonami tego sprzętu. Również w Centrum Produkcji Wojskowej Huty Stalowa Wola zaprojektowane zostały moździerze samobieżne RAK, montowane na podwoziu KTO Rosomak. Z kolei w maju dostarczono kolejną partię dziewięciu samobieżnych zestawów przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu POPRAD, produkowanych przez PIT-RADWAR, który wchodzi w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Zestawy te montowane są na platformie AMZ Żubr-P, także polskiej produkcji, i posiadają m.in. zaawansowany system napędowy głowicy śledząco-celowniczej, będący efektem pracy polskich konstruktorów. Podpisana umowa obejmuje dostawę 77 zestawów do 2021 r.

Ważnym elementem polskiego systemu obronnego Wisła mają być pojazdy Jelcz, które będą pełnić funkcję używanych w amerykańskim w systemie IBCS/Patriot pojazdów firmy Oshkosh. Podpisana w tym roku umowa z zakładami Jelcz zakłada dostawę 73 takich pojazdów do 2022 r. Stocznia Remontowa Shipbuilding w Gdańsku realizuje natomiast podpisaną w 2017 r. umowę, która zakłada dostawę sześciu holowników B860 dla Marynarki Wojennej RP. Trzy okręty zostaną przekazane w tym roku, a trzy kolejne jednostki w przyszłym. Z kolei zakłady PZL-Świdnik podpisały w tym roku umowę na dostawę czterech śmigłowców AW101 dla Marynarki Wojennej RP. Zgodnie z kontraktem wykorzystywane m.in. do zwalczania okrętów podwodnych jednostki dostarczane będą do końca 2022 r.

Przykładem sprzętu wojskowego mniejszego kalibru są lekkie moździerze LMP-2017, które opracowane zostały przez Zakłady Mechaniczne Tarnów. W ubiegłym roku podpisano umowę na dostawę 780 sztuk tej broni. Ma ona stanowić konkurencję dla wykorzystywanych w polskich siłach zbrojnych czeskich moździerzy Antos. Radomska Fabryka Broni Łucznik pod koniec 2018 r. podpisała umowę na dostawę 20 tys. 9-milimetrowych pistoletów samopowtarzalnych VIS 100 (nazwa nawiązuje do pistoletu VIS produkowanego w latach 30. minionego wieku) dla Wojsk Obrony Terytorialnej. Warto dodać, że zakłady w Radomiu produkują też broń na rynek cywilny. W zeszłym roku wytworzono tu łącznie kilkaset sztuk samopowtarzalnych karabinków MSBS GROT S16-M1, przeznaczonych głównie dla strzelców sportowych i kolekcjonerów.

Słabe wyniki eksportu

Rosnąca liczba krajowych zamówień nie przekłada się niestety na wzmocnienie polskiego przemysłu zbrojeniowego na rynkach międzynarodowych. Owszem, jak wynika z opublikowanego przez MSZ jesienią minionego roku raportu poświęconego eksportowi sprzętu wojskowego i uzbrojenia z Polski, jego wartość w 2017 r. wyniosła 472,2 mln euro i była o ponad 23% wyższa niż rok wcześniej. Trzeba jednak podkreślić, że sprzedaż broni w ostatnich latach rośnie niemal na całym świecie. Według ostatniego raportu SIPRI za lata 2013–2017 Polska pod względem wartości eksportu uzbrojenia spadła z 25. na 29. pozycję z udziałem 0,13% sprzedaży w badanym okresie. Przed Polską w rankingu znajdziemy m.in. Ukrainę, Białoruś czy nawet Portugalię.

Jak wynika z danych Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju, znacznie lepiej w kontaktach międzynarodowych radzą sobie producenci prywatni niż firmy skupione w Polskiej Grupie Zbrojeniowej (PGZ). W 2017 r. ta pierwsza grupa firm wypracowała aż 90,3% przychodów ze sprzedaży poza granicami kraju. W strukturze eksportu polskiej zbrojeniówki od lat dominuje sektor lotniczy (samoloty, w tym bezzałogowe, ale również silniki lotnicze i wyposażenie samolotów), który w 2017 r. stanowił blisko 45% zagranicznej sprzedaży. Niestety największe zakłady w tym sektorze – PZL Mielec i PZL Świdnik – należą do podmiotów zagranicznych i do wartości polskiego eksportu wlicza się przede wszystkim wytworzone w Polsce podzespoły oraz wartość montażu gotowych części. Najwartościowsze elementy powstają jednak poza granicami naszego kraju.

Do pozostałych liczących się pod względem eksportu kategorii należą pojazdy lądowe i ich komponenty, sprzęt specjalistyczny do szkolenia i symulacji gier wojennych, sprzęt opancerzony i ochronny, a także broń gładkolufowa o kalibrze 20 mm lub większym, inna broń o kalibrze większym niż 12,7 mm oraz miotacze i komponenty do nich. Zapewnienia polskiego rządu dotyczące wzrostu wydatków na uzbrojenie powinny cieszyć polskie firmy zbrojeniowe, gdyż spora części zamówień będzie trafiać do nich. Wprawdzie największe kontrakty siłą rzeczy przejmą najwięksi globalni gracze w branży zbrojeniowej, ale już o pozostałe polscy przedsiębiorcy mogą z powodzeniem rywalizować z zagranicznymi. Aby jednak jeszcze bardziej ożywić eksport polskiej zbrojeniówki, niezbędne są większe zmiany strukturalne, nowe instrumenty wsparcia, a być może mocniejsze postawienie na kilka bardziej niszowych obszarów, w których polskie firmy mają już niezłą pozycję, jak chociażby łączność, radiolokacja, elektroniczne systemy wsparcia, a nawet drony wykorzystywane do działań wojskowych.

Źródło: NATO

Tagi artykułu

Zobacz również

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę