Polskie weto wobec redukcji emisji CO2 w UE

www.climatechangeconnection.org

Polska jest gotowa zawetować dzisiejszy szczyt Unii Europejskiej, jeśli Komisja Europejska będzie chciała przeforsować plan redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Do 2020 roku gospodarki krajów UE musiałyby ograniczyć emisję o 25%, co Polskę kosztowałoby ponad 1,1 mld euro.

Plan redukcji CO2 przewiduje zmniejszenie emisji w kilku etapach: do 2030 roku redukcja wyniosłaby 40%, do 2040 roku 60%, a do 2050 roku - 80% w stosunku do poziomu z 1990 roku. Z wyliczeń Komisji Europejskiej wynika, że na redukcję CO2 Polska musiałaby wydać ponad 1,1 mld euro do 2020 roku. Tymczasem wyliczenia te nie dotyczą inwestycji w przemysł energetyczny, a jak wiadomo, polska energia produkowana jest w ponad 90% z węgla. Eksperci przewidują, że nawet po realizacji zaplanowanych na wiele lat inwestycji w postaci elektrowni atomowej oraz zwiększenia pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych, udział węgla w ogólnej produkcji będzie wynosił około 60%.

Przestawienie się polskiej gospodarki na nieemisyjną w takiej części, w jakiej wymaga tego Unia Europejska, jest dla nas po pierwsze nieopłacalne, po drugie strategicznie bez sensu. W Polsce znajdują się jedne z największych złóż węgla w tej części Europy. Komisja Europejska co roku przyznaje tzw. pulę darmowych uprawnień dla każdego kraju członkowskiego. Przekroczenie tego limitu oznacza wysokie kary za zanieczyszczanie środowiska. Polska dostaje prawo emisji 206,11 mln ton CO2 rocznie i jest na trzecim miejscu spośród krajów UE pod względem wielkości puli (za Niemcami - 396 mln ton i Wielką Brytanią - 222 mln ton). Kraj, który nie wykorzysta należnych mu uprawnień może odsprzedać je innemu krajowi.

Komisja Europejska planuje zmniejszenie ogólnej puli nawet o 1,4 mld ton. Oznacza to drastyczne obcięcie uprawnień dla każdego kraju. Spowoduje to również wzrost ich cen. Elektrownie będą zmuszone zwiększyć nakłady inwestycyjne na drogie instalacje do odfiltrowywania CO2, a kosztami tego wszystkiego oczywiście zostanie obarczony konsument. Dla krajów starej Unii to niewielki problem - we Francji około 80 procent energii pochodzi z elektrowni jądrowych, w Niemczech - około 30 procent. W Polsce dalej trwają spory o to, gdzie mogłaby powstać choćby pierwsza elektrownia (a potrzebujemy kilka). Tymczasem organizacje ekologiczne usilnie starają się zablokować budowę.

Polska jest jedynym krajem, który wyraża sprzeciw wobec wniosku Rady UE zachęcającego Komisję Europejską do przygotowania propozycji strategii obniżania emisji CO2 w UE do 2030 r. Minister środowiska Marcin Korolec zapowiedział w środę sprzeciw Polski wobec podwyższania celów redukcji emisji CO2 w UE w perspektywie do 2020 r. Według informacji PAP uzyskanych do osób prowadzących negocjacje, Polska zawetuje zaproponowane przez duńską prezydencję konkluzje. Już raz - w czerwcu 2011 r. - Polska zablokowała konkluzje rady UE w sprawie tzw. mapy drogowej, wyznaczającej cele redukcji CO2 do 2050 r., w obawie przed wzrostem celu redukcji na 2020 r. i dodatkowych obciążeń dla naszej gospodarki.

źródło: PAP i Bankier.pl

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę