STOM 2018: Zadowoleni wystawcy to sukces targów

MM Magazyn Przemysłowy

O zakończonej Przemysłowej Wiośnie 2018 i planach rozwoju rozmawiamy z prezesem Targów Kielce Andrzejem Mochoniem.

Zacznijmy od podsumowania targów – jak Pan je ocenia pod względem frekwencji, liczby prezentowanych branż, produktów?
Moja ocena nie jest taka istotna. Najważniejsza jest ocena wystawców. Dziś spędziłem trzy godziny w hali, rozmawiając z nimi i pytając o ich wrażenia. Jeżeli tylko ja będę zadowolony, to w zasadzie nic nie znaczy, dlatego cieszę się, że nie spotkałem dziś ani jednego niezadowolonego wystawcy. Zaznaczałem, że nie potrzebuję pochwał, ale proszę o krytykę – i wystawcy rzeczywiście są zadowoleni. Część z nich zgłaszała jeden wniosek dotyczący targów: żeby wydłużyć je do czterech dni. W ostatni dzień bowiem targi odwiedza sporo studentów i uczniów, zostają więc dwa dni na czysty biznes. A wystawcy chcieliby mieć więcej czasu, trzy dni, podobnie jak w Poznaniu. Będziemy to rozważać. Jestem też bardzo zadowolony z wystawy robotów przemysłowych. Nie byliśmy pewni, czy ten pomysł się sprawdzi, ale odzew wystawców przeszedł nasze oczekiwania. Nie tylko pojawiły się nowe firmy, ale też część dotychczasowych wystawców, która dotąd prezentowała jedynie obrabiarki, zdecydowała się na przywiezienie do Kielc także robotów. W sumie pokazywano ich ok. 20.

Czy to jest dowód na to, że także Polski przemysł zmierza w kierunku robotyzacji i automatyzacji?
Tak, to jest oczywiste. Coraz trudniej o pracowników i proces ten jeszcze będzie się pogłębiał ze względu na długoletnie niskie wskaźniki urodzin. Nawet wpuszczenie pracowników z Ukrainy sytuacji nie zmieni, ponieważ Unia Europejska będzie cały czas otwarta i rynki pracy dla polskich specjalistów, a także tych z Ukrainy, będą cały czas otwarte. Nie mam więc wątpliwości, że robotyzacja to jedyna droga.

Czy również w przyszłym roku wystawa STOM-Robotics pojawi się podczas Przemysłowej Wiosny?
Tak, zdecydowanie Myślimy natomiast o drobnej ewolucji zakresu branżowego całych targów, ponieważ np. wystawcy urządzeń do cięcia oferujący zarówno cięcie wodą, jak i laserami nie do końca wiedzieli, gdzie powinni się wystawiać – czy przy laserach, czy może przy obróbce metali. Musimy więc to trochę uporządkować, nie będzie to jednak rewolucja.

Czy to oznacza, że pojawią się nowe salony?
W tej chwili targi pokrywają w zasadzie pełen zakres branżowy. Sądzę, że coraz bardziej będą się rozwijać raczej obszary niezwiązane wprost z obróbką metali, takie jak salon druku 3D. Jeżeli w ubiegłym roku jeden z najbogatszych Polaków Michał Sołowow – który odwiedził nas podczas IX edycji Dni Druku 3D – kupił 100% udziałów w firmie 3DGence i zaczął działać w obszarze drukowania z proszków metali, to jego decyzja pokazuje, że to jest kierunek przyszłościowy i tu będzie rozwój. Druk przemysłowy to przyszłość. Wcześniej na targach dominowały drukarki hobbystyczne, wytwarzające z plastiku, natomiast szansą na biznes i dobry eksport są drukarki 3D przemysłowe. Wartość transakcji na tym rynku w Stanach Zjednoczonych to miliardy dolarów, a w Polsce dopiero on raczkuje. I kiedy się u nas rozwinie, może się okazać, że te hale będą już za małe.

Widać, że ten rynek się profesjonalizuje. Potwierdza to bogaty program seminariów w ramach Dni Druku 3D.
Tak, nie potrafiłbym z pamięci nawet części tytułów tych seminariów wymienić. A poza tym, żeby zrozumieć, o czym w niektórych z nich będzie mowa, musiałbym poprosić specjalistę o wyjaśnienie. Były to zarówno seminaria prowadzone przez firmy, jak i wystąpienia wykładowców, którzy współpracują z firmami i mogą konkretne rozwiązania przedstawić.

Czy wobec tego za rok podczas targów odbędzie się kolejna edycja Dni Druku 3D?
Zdecydowanie tak. Teraz zajmowały one jedną halę, dlatego myślimy już intensywnie nad rozwojem powierzchni wystawienniczej. Z architektem rozmawiamy o nowej wielkiej hali H, o powierzchni 10 tys. metrów, która usytuowana będzie za halą G. Ma sięgać aż do parkingu wielopoziomowego. Nie chcemy, by była to odrębna hala, ale żeby została połączona z dotychczasowymi. Przy okazji musimy też przebudować halę G. Prace planujemy zacząć już jesienią przyszłego roku.

Czy tak dużą halę Przemysłowa Wiosna będzie w stanie zapełnić?
Jeżeli nie od razu, to w kolejnych latach na pewno tak. Sam druk 3D mógłby zająć dwie hale. Wszystko oczywiście zależy tu od koniunktury gospodarczej. Cykl obecnej dobrej koniunktury jest już długi, w prasie branżowej więc pojawiają się wątpliwości i pytania, ile jeszcze może on potrwać. Dziś rano jednak w wiadomościach podali informację, że prezes NBP nie zamierza przez następne 2 lata podwyższać stóp procentowych, ponieważ nie ma żadnych obaw co do rozwoju gospodarki.

Na targach widać też wiele stoisk uczelni i przedstawicieli środowisk naukowych. Czy to świadczy o coraz silniejszej współpracy między przemysłem a nauką?
Tak, ale myślę, że jest ona niedostateczna. My otwieramy trzeci dzień targów dla uczniów i studentów i widzimy spore obłożenie. W halach spotykamy wiele grup młodych ludzi zainteresowanych nowymi technologiami w przemyśle wraz z ich wykładowcami i nauczycielami.

Czy myślicie już o kolejnej edycji targów?
Tak, myślimy, ale o szczegółach jeszcze nie mogę mówić. Rozważamy zmianę nazw poszczególnych salonów, szczególnie w przypadku cięcia i laserów. Musimy to uporządkować. Wiem już też, co zrobimy, jeżeli za rok nie zmieścimy wszystkich wystawców – zbudujemy halę namiotową, tak żeby mogły w niej stać maszyny.

Przemysłowa Wiosna za nami, ale już przygotowujecie się na Plastpol, czyli Międzynarodowe Targi Przetwórstwa Tworzyw Sztucznych i Gumy.
Ta branża również korzysta z koniunktury. Pracuje czasami na trzy zmiany. Na maszyny trzeba czekać. Na Plastpolu doszliśmy do powierzchni 16 tys. metrów. W 2008 r., czyli w ostatnim roku przed kryzysem, Plastpol miał 12 tys. metrów, potem powierzchnia targów zmniejszyła się do 8 tys. metrów, tak bowiem zmalały zapotrzebowanie i popyt inwestycyjny. Zastanawiałem się, czy zdołamy wrócić do poprzednich 12 tys. metrów, a okazuje się, że mamy nawet więcej. Na Plastpolu, podobnie jak na Przemysłowej Wiośnie, widzę taką tendencję, że firmy, które wcześniej były przedstawicielami producentów, np. wtryskarek, zaczynają myśleć o własnej produkcji. Jeszcze nie wytwarzają samych maszyn, ale robią oprzyrządowanie czy urządzenia do mieszania granulatu. Firmy więc nie tylko już sprzedają, ale zaczynają też produkować, współpracować z uczelniami czy nawet tworzą centra badawcze. Widać duży ruch w branży.

Tagi artykułu

MM Magazyn Przemysłowy 4/2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę