STOM 2019. igus: Oszczędność czasu i pieniędzy

Raven Media

O obecności na Dniach Druku 3D i rozwoju tej technologii opowiada Radomir Ochocki, dyrektor zarządzający w obszarze łożyska dry-tech w firmie igus.

MM Magazyn Przemysłowy: Od samego początku wspieracie Dni Druku 3D. W tym roku również jesteście obecni ze 100-metrowym stoiskiem.
Radomir Ochocki: Tak, tradycyjnie już wspieramy Dni Druku 3D. Nasze stoisko jest otwarte z każdej strony, ponieważ jesteśmy firmą bardzo otwartą na klienta i wiele z naszych produktów stanowią rozwiązania podpowiedziane właśnie przez klientów. Cenimy sobie współpracę, a nie tylko jednostronną relację. Na stoisku mamy bardzo dużo produktów: od napędów liniowych po e-prowadniki, kable czy łożyska dry-tech.

Powiązane firmy

Co cenicie w targach STOM?
Cenimy to, że z roku na rok się rozrastają. W trakcie każdego dnia targowego nawiązujemy bardzo dużo kontaktów i ich liczba z roku na rok się zwiększa. Nadal nasza technologia stosowania polimerów do części maszyn, zwłaszcza do łożysk ślizgowych, jest innowacyjna. Niestety w świadomości wielu klientów wciąż istnieją tylko rozwiązania metalowe – stanowią one 95% rozwiązań w maszynach. Targi są więc okazją, żeby wypromować naszą technologię i ideę bezsmarowności. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że połowa smarów używanych w przemyśle jest uwalniania do gleby. To bardzo dramatyczna sytuacja. 70% awarii łożysk wynika natomiast albo z ich przesmarowania, albo niedosmarowania.

Jakie wnioski Wam się nasuwają, kiedy obserwujecie rozwiązania prezentowane na Dniach Druku 3D?
Jak wspomniałem, Dni Druku wspieramy od samego początku. Pięć lat temu ponad połowa strefy to były stoiska hobbystów. Wtedy też wystawiało się wielu producentów samych drukarek – był prawdziwy szał na ich punkcie. Rzeczywistość jednak zweryfikowała opłacalność takich biznesów i pozostały tylko faktycznie liczące się firmy. Jeszcze dwa lata temu byliśmy jednym z kluczowych komercyjnych partnerów Dni Druku, w tej chwili pojawiły się już kolejne firmy, co wskazuje na to, że branża się komercjalizuje.

Jaka jest przyszłość druku 3D i jak widzicie swoją rolę w rozwoju tego obszaru?
Kilka lat temu panowała opinia, że drukarka 3D będzie stała w każdej kuchni. Nigdy w to nie wierzyłem, choć były to piękne marzenia. Wciąż np. druk 3D FDM nie jest tak łatwy procesowo, żeby każdy mógł sobie coś wydrukować w domu. Forsowana wizja została więc już w Polsce zweryfikowana i teraz producenci drukarek oraz filamentów wiedzą, czego może dotyczyć ich oferta. My mamy jedynie wycinek druku 3D – są to filamenty techniczne stricte do druku łożysk ślizgowych. Niejednokrotnie już udowodniły, że mają 20–30 razy większą odporność na ścieranie, a ich współczynnik tarcia jest niższy niż w przypadku filamentów ABS lub PLA.

Proponujecie także kompleksowe rozwiązania…
Tak, nie tylko sprzedajemy filament do FDM czy SLS, ale też drukujemy elementy na zlecenie. Na naszej stronie internetowej mamy świetny system ekspercki, do którego poprzez operację drag and drop wrzucamy plik, np. STL, i w kilkadziesiąt sekund otrzymujemy wycenę druku. Można sobie wyobrazić, jak bardzo przyspiesza to proces szukania dostawców. Dzięki drukowi 3D można również sporo zaoszczędzić. Na przykład podczas projektowania siedzeń samochodowych wykonanie formy wtryskowej tulejki osiągało koszt zaporowy w wysokości 10 tys. euro. W tej chwili dzięki drukowi 3D i naszym filamentom można wydrukować sobie część potrzebną do testów w 24 godziny. Ma ona bardzo podobne właściwości jak finalny produkt, a koszt jej wytwarzania wynosi ok. 200 zł.

Tagi artykułu

Zobacz również

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę