STOM 2019. Yaskawa: Roboty coraz bardziej „smart”

Raven Media

O tegorocznych targach STOM-Robotics i trendach na rynku robotyki opowiada Dawid Woźniak, kierownik sprzedaży Działu Robotyki w firmie Yaskawa.

MM Magazyn Przemysłowy: Państwa stoisko na targach STOM naprawdę robi wrażenie, bo stale tam się coś dzieje, roboty nieustannie pracują. To chyba przyciąga sporo odwiedzających?

Dawid Woźniak: Rzeczywiście, roboty są produktem – jak się śmiejemy – „seksownym” i nawet jak ktoś nie jest profesjonalistą w tej dziedzinie (bo odwiedzają nas np. uczniowie czy studenci), to chętnie się zatrzyma przy naszym stoisku. Początkowo chcieliśmy, ze względu na bezpieczeństwo, zaprezentować robota poruszającego się wolniej. Gdy zwiększyliśmy jednak prędkość jego pracy, od razu odnotowaliśmy wzrost zainteresowania naszym stoiskiem.

Powiązane firmy

Ile robotów zatem prezentujecie na stoisku?

Mamy cztery roboty. W jednej celi pokazujemy nasz nowy Smart Pendant. W jego przypadku oprogramowanie przypomina pracę z tabletem. Wynika to z faktu, że młodzi ludzie dziś nie wyobrażają sobie życia bez smartfona i tabletu. Sam programator bywa też nazywany „wędką do programowania”. Wcześniej określaliśmy go jako Teach Pendant – nawiązując do uczenia robotów. Dziś ma w swojej nazwie „smart”, bo jest to sprytniejszy sposób programowania robotów. W Kielcach prezentujemy także robot lakierujący obudowy, robot spawalniczy oraz chwytak do butelek.

Butelki są szklane, żeby pokazać precyzję działania robota?

Tak, to jest rozwiązanie opatentowane przez Yaskawę. Możemy chwytać zarówno szklane butelki, jak i PET, od 0,33 l do biurowych gabarytów 19-litrowych butli.

Czy na STOM-ie macie jakieś premierowe prezentacje produktów?  

Premierą jest właśnie ta „wędka”, czyli Smart Pendant, natomiast poprzednie rozwiązania były już wcześniej prezentowane na targach. Warto dodać, że jesteśmy też w hali C z firmą Abplanalp i na ich obrabiarce pokazujemy też robota HC10, który w tym roku będzie miał młodszego brata, o większym udźwigu i zasięgu. Nie mogliśmy go jednak jeszcze zaprezentować tutaj na targach.

Z jakim zainteresowaniem spotkał się Smart Pendant?

Mieliśmy szereg wizyt klientów, którym wcześniej wspominaliśmy, że w Kielcach odbędzie się polska premiera naszego Smart Pendanta. Przychodzili zarówno klienci, którzy już znają nasze roboty i wiedzą, jak się je programuje, jak i właściciele firm, którzy chcieli samodzielnie się przekonać, na czym to polega. Smart Pendant stworzony został przez nasz oddział w Stanach Zjednoczonych, a tam wszystko musi być „user friendly”.

Czy udało się w ciągu tych trzech dni sfinalizować jakieś kontrakty?

Tak, chociażby wspominana celka spawalnicza nie trafi z powrotem do kolegów do Szwecji, tylko pójdzie do klienta. Wczoraj także sprzedaliśmy dwa kolejne roboty. Kiedyś targi służyły właśnie podpisywaniu kontraktów, dzisiaj jednak się to zmieniło i targi są przede wszystkim okazją do zaprezentowania oferty. Jednak nie brakuje klientów, którzy po prostu chcą się spotkać na neutralnym gruncie i porozmawiać spokojnie. Spotykamy też dużo osób, które wiedzą, czego chcą, i przychodzą z konkretną potrzebą. Często przynoszą ze sobą detale np. do spawania. Targi to też okazja do zbierania informacji o konkurencji, jak i potrzebach klientów.

Jakie trendy zauważacie, obserwując to, co jest prezentowane w ramach STOM-Robotics?

Już drugi rok z rzędu jesteśmy partnerem tej części targów i jesteśmy pozytywnie zaskoczeni. Wystawcy przywieźli ze sobą bardzo dużo sprzętu, więc widzimy, że wszyscy podchodzą bardzo poważnie do targów w Kielcach. Cieszymy się, że tak wiele firm dostrzega, że STOM to dobre miejsce do prezentowania swoich robotów. Firmy przywożą chyba swoje najlepsze produkty.

Czy STOM-Robotics w kolejnych latach będzie się jeszcze bardziej rozrastał?

Myślę, że tak. Wpływa na to oczywiście sytuacja na rynku pracy, gdzie coraz trudniej jest o pracownika. Pracodawcy, mając problemy z zatrudnieniem, inwestują w roboty, żeby wypełnić tę lukę. Mamy chociażby przykład z wczoraj. Firma potrzebowała robotów do paletyzacji worków 50-kilogramowych. Roboty te nie zabierają pracy, lecz powodują, że pracownicy są przesuwani do lżejszych zadań.

Tagi artykułu

Zobacz również

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę