W ojczyźnie Masahiko Mori

MM Magazyn Przemysłowy

Gdy w 2009 roku rozpoczęła się konsolidacja dwóch światowych gigantów z branży produkcji obrabiarek: niemieckiego Deckel-Maho-Gildemeister i japońskiego Mori Seiki, obie firmy musiały przezwyciężyć szereg rozbieżności – tak technologicznych, jak i kulturowych. Po 7 latach mieliśmy okazję przyjrzeć się, jak wiele w tym czasie zrobiono. Podczas podróży do japońskiego oddziału firmy odwiedziliśmy jej siedzibę, największą i najnowocześniejszą z fabryk, a także stoisko na międzynarodowych targach JIMTOF w Tokio.

Powiązane firmy

W listopadowym słońcu Tokio – ze swoimi strzelistymi wieżowcami i nadmorskimi drogami – wygląda nieco futurystycznie. Wraz z dziewiątką innych dziennikarzy z Europy, Azji i USA przemierzamy ulice metropolii, kierując się do Global Headquaters – światowej siedziby DMG MORI. 12-godzinny lot i 8-godzinna różnica czasu tylko potęgują wrażenie, że znaleźliśmy się na innej planecie. Wrażenie to będzie nam towarzyszyło zresztą przez całą pięciodniową podróż (16-20 listopada), aby po powrocie do domu stać się udziałem naszych słuchaczy, a także Państwa – naszych czytelników.

16 listopada: Global Headquaters

Siedziba główna DMG MORI w tokijskiej dzielnicy Shiomi to czteropiętrowy budynek o powierzchni 3,5 tys. m2, z czego ponad 1/3 zajmuje tzw. Solution Center – centrum prezentacyjne składające się z 29 maszyn producenta. To właśnie ono było pierwszym punktem harmonogramu w naszej fascynującej podróży po Kraju Kwitnącej Wiśni. Zwiedzanie budynku rozpoczęliśmy jednak od odwiedzenia sal szkoleniowych i seminaryjnych zlokalizowanych na drugim piętrze, w których zorganizowano dla nas krótką prezentację poświęconą działalności firmy, najnowszym produktom i inwestycjom oraz celom i planom na kolejny rok.

Mimo że nasze fabryki i centra serwisowe zlokalizowane są w 46 krajach świata i zatrudniają łącznie 12 tys. pracowników, stale rozwijamy naszą działalność i realizujemy nowe inwestycje. W styczniu br. rozbudowaliśmy fabrykę w Narze w Japonii. Naszym długofalowym celem jest zwiększenie produkcji maszyn z 15 tys. do 20 tys. sztuk rocznie – wyjaśniał Tetsuo Komuro, executive officer w DMG MORI Co. Ltd.

Podobnie jak w ubiegłym roku działania firmy w 2017 r. ukierunkowane będą na trzy główne obszary: automatyzację procesów i obsługi m.in. we współpracy z firmą Schaeffler, optymalizację i rozbudowę palety tzw. cykli technologicznych ułatwiających programowanie i obsługę obrabiarek, a także promowanie sportów motorowych we współpracy z Porsche oraz Toyotą.

Umowę z tą ostatnią firmą podpisaliśmy 29 września br. – mówił Tetsuo Komuro. – Na jej mocy staliśmy się honorowym partnerem Toyoty w rajdzie FIA World Rally Championship (WRC) i oficjalnym dostawcą części do samochodów wyścigowych tego producenta.

Części te powstają m.in. na maszynach prezentowanych w miejscowym showroomie, wśród których znalazły tokarki, centra obróbcze, maszyny z serii Lasertec i Ultrasonic, a także urządzenia pomiarowe i nastawcze. Wszystkie można było zobaczyć na żywo w dniach 17-22 listopada, gdy centrum prezentacyjne otworzyło swoje podwoje dla gości odwiedzających Tokio z okazji odbywających się równolegle targów przemysłowych. My jednak mogliśmy je obejrzeć dzień wcześniej, a kolejnego dnia skierowaliśmy swoje kroki do Tokyo Big Sight – tokijskiego centrum targowo-kongresowego.

17 listopada: JIMTOF 2016

Międzynarodowe Targi Obrabiarek JIMTOF 2016 – organizowane już po raz 28. w dwuletnich interwałach – powitały nas tłumem zwiedzających i zadziwiły egzotycznym kolorytem stanowiącym osobliwe połączenie typowo europejskiego stylu wystawienniczego ze słynnym japońskim zamiłowaniem do nowinek technicznych. Roboty współpracujące, śruby na prowadnicach wygrywające znane melodie, wizje humanoidalnych maszyn rodem z „Terminatora” – to tylko niektóre z osobliwości tokijskich targów.

Równie spektakularnie przedstawiało się stoisko DMG MORI w hali nr 3: największe pod względem powierzchni (2160 m2) i w całości zastawione równymi rzędami najnowszych modeli obrabiarek przyciągało odwiedzających swoim nietuzinkowym charakterem. Szpaler 23 maszyn, wśród których znalazło się 7 nowości (m.in. pionowe centrum obróbcze CMX 1100 V), z prawej strony ograniczała sportowa sylwetka Porsche 919 Hybrid, a z lewej panele prezentujące system operacyjny CELOS i 6 nowych cykli technologicznych.

Dopełnieniem prezentacji była konferencja prasowa z udziałem dra Masahiko Mori – prezesa japońskiego DMG MORI Co. Ltd. oraz jego odpowiednika w Niemczech – Christiana Thönesa.

Nie bez powodu nasze stoisko zostało zorganizowane pod hasłem „IoT/Industry 4.0 & DMG MORI Smart Factory”. Chcemy pokazać naszym klientom, jak może wyglądać przyszłość przemysłu maszynowego, a także – że jako dostawca kompletnych rozwiązań z zakresu automatyzacji zapewniamy im możliwość pełnego wykorzystania potencjału Internetu Rzeczy – mówił dr Masahiko Mori. – Naszym celem jest integracja czterech elementów: obrabiarki, otwartej architektury, oprogramowania i inteligentnego interfejsu w ramach jednej, spójnej oferty adresowanej do naszego klienta.

Uosobieniem idei zawartej w haśle przewodnim tegorocznej wystawy były nowoczesne formy prezentacji obejmujące m.in. multimedialne pokazy na telebimach oraz wizualizacje procesów obróbczych na monitorach zamontowanych na drzwiach centrów obróbczych – do złudzenia przypominających rzeczywisty obraz z wnętrza obrabiarki.

18 listopada: IGA Campus

Trzeciego dnia, zostawiając za sobą Tokio, wyruszyliśmy w podróż w głąb lądu. Superszybki pociąg Shinkansen z prędkością ponad 200 km na godzinę przemierzał najpierw wiejskie, a potem górzyste tereny Japonii, aby po niecałych dwóch godzinach znaleźć się w Nagoi, skąd już autobusem dotarliśmy do miejscowości Iga. To malutkie miasteczko u podnóża gór kryje w sobie największą fabrykę DMG MORI – IGA Campus. Ogromny kompleks o powierzchni 578 tys. m2 i wydajności 250 maszyn miesięcznie składa się z 10 zakładów produkcyjnych zatrudniających ok. 1,5 tys. pracowników. Jego powierzchnia jest tak duża, że poruszanie się po nim pieszo jest niemal niemożliwe.

Największy areał zajmuje zakład montażowy nr 1 z przylegającymi do niego ośrodkiem B+R oraz centrum usług serwisowych. Od niego też rozpoczęliśmy naszą dwugodzinną wycieczkę, w trakcie której mogliśmy podziwiać poszczególne etapy budowy obrabiarek – od odlewu łoża, przez montaż elektroniki, po zakładanie osłon zewnętrznych. Tutaj również zlokalizowany jest warsztat szkoleniowy, w którym młodzi adepci uczą się techniki skrobania (ang. metal scraping) pozwalającej zmniejszyć chropowatość metalowych powierzchni korpusu obrabiarki. Wykonywana przy użyciu tradycyjnego skrobaka praca wymaga ogromnej zręczności, a najlepsi „skrobacze” uzyskują tytuł mistrza w swoim fachu.

Tablice z ich nazwiskami – obok tych zawierających dane absolwentów innych kursów – zdobią jedną ze ścian fabryki, świadcząc o ogromnym przywiązaniu do porządku i odpowiedniego motywowania pracowników. W japońskiej fabryce jak w żadnej innej przejawy stosowania różnorodnych technik motywacyjnych oraz prostych usprawnień (tzw. Kaizen) widoczne są zresztą na każdym kroku: na tablicach w różnych częściach zakładu rozpisane są plany miesięczne z podziałem na poszczególne działy produkcji i pracowników, zawierające szeregi dat dokumentujących postępy w wykonaniu harmonogramu, na ścianach wisi odzież ochronna opatrzona nazwiskami i zdjęciami personelu, na stojakach w równych rzędach rozwieszone są narzędzia, a postęp w montażu rejestrowany jest za pomocą kodów QR. Wszędzie panuje uderzająca wręcz czystość będąca odzwierciedleniem japońskiej skrupulatności, a sama fabryka stanowi jakby miejsce ścierania się dwóch światów: nowoczesnego z jego komputerami, smartfonami i cyfrową komunikacją oraz tradycyjnego, gdzie liczy się precyzja w posługiwaniu się sprzętem, oddanie i nieco staromodnie pojmowana jakość.

19 listopada: Kioto

Ostatni dzień w Japonii przywitał nas lekką mżawką. Po bardzo intensywnych trzech dobach spędzonych na zmianę w środkach komunikacji, fabrykach, salach konferencyjnych i halach wystawienniczych przyszedł czas na przeniesienie się ze sfery nowoczesnego przemysłu w świat tradycyjnej kultury japońskiej. Jego synonimem miało się stać dla nas Kioto – dawna stolica kraju, pełna zapierających dech w piersiach świątyń, nietypowych muzeów, tradycyjnych restauracji i rozległych parków.

W towarzystwie przewodnika i organizatorów z DMG MORI przez cały dzień przemierzaliśmy ulice metropolii, która okazała się skrajnie odmienna zarówno od sięgającego pod samo niebo Tokio z jego 41 tys. mieszkańców na 1 km2, jak i nowoczesnej, rozrywkowej Osaki. Niska zabudowa, drewniane fasady, spadziste dachy z charakterystycznymi wygiętymi w łuk obrzeżami zachwyciły nas, a jednocześnie onieśmieliły, uświadamiając nam wielowymiarowość i różnorodność japońskiej kultury. Pozostając jakby na jej marginesie, krążyliśmy po jej orbicie, starając się jak najwięcej zasmakować, wdzięczni za możliwość jej doświadczenia. I jeszcze wyjeżdżając, będąc już na lotnisku, ze zdziwieniem obserwowaliśmy ład i porządek panujący w japońskich kolejkach, rezolutność w obchodzeniu się z nakazami i zakazami w miejscach publicznych oraz wewnętrzną harmonię przebijającą z twarzy ludzi.

KLIKNIJ I ZOBACZ NASZĄ FOTORELACJĘ Z WIZYTY W JAPOŃSKIM ODDZIALE DMG MORI:
 

Tagi artykułu

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę