Roboty współpracujące to przyszłość

MM Magazyn Przemysłowy

O robocie Forpheus trzeciej generacji stworzonym z myślą o nauce gry w tenisa stołowego opowiada dr Klaus Kluger z firmy Omron.

MM: Prezentowany w tym roku Forpheus to przykład trzeciej generacji robotów. Czym różni się od poprzednich?
Dr Klaus Kluger: Krótko mówiąc, poprzednie były… „głupsze”. A na poważnie: nie były one wyposażone w rozwiązania, które określamy jako „sztuczna inteligencja”. Już w zeszłym roku wiele osób rozegrało mecze w Hanowerze i świetnie się bawiły, jednak tamte roboty były dużo bardziej statyczne. Potrafiły poprawnie odbić piłeczkę, rozpoznać siłę uderzenia, ale nie były w stanie ocenić poziomu umiejętności przeciwnika i przewidzieć jego ruchów. Teraz jest to możliwe dzięki interpretacji gestów, mimiki oraz postawy ciała. I najnowszy model robota to potrafi.

W jaki sposób się tego „nauczył”?
Nauczył się tego podczas rozgrywek z 200-300 tenisistami na różnym poziomie umiejętności. Zapisywał dane dotyczące m.in. postawy ciała czy wyrazu twarzy, które różnią się w zależności od tego, jak ktoś grał. Zbierając te informacje, robot zyskał umiejętność interpretacji, przewidywania, uczenia się, myślenia, reagowania, łączenia oraz komunikowania się z ludźmi. Jest więc intuicyjny, reaguje na człowieka, dostosowuje się do jego poziomu i dzięki temu może go nawet trenować.

Dlaczego robot do nauki tenisa stołowego? Dlaczego właśnie ta dyscyplina?
Po pierwsze tenis stołowy jest bardzo popularnym sportem. Po drugie do rozgrywki potrzeba tylko miejsca na stół, a w przypadku chociażby piłki nożnej potrzebne byłoby całe boisko. Po trzecie gracz nie wykonuje zbyt dużej liczby ruchów, ponieważ stoi przed stołem i ma ograniczone pole ruchu. Dzięki temu trzy zamontowane kamery bez problemu mogą go objąć, a robot przeanalizować dostarczone z nich dane.

Jaki był cel zaprojektowania takiego robota? Jego masowa produkcja i sprzedaż?
Nie, to przykład na wykorzystanie nowoczesnych technologii. Zastosowane w nim np. czujniki sensoryczne, kamery, systemy wizyjne itd. są naszej produkcji. Obecne są w naszej ofercie i codziennie sprzedajemy je na całym świecie. Nie rozwinęliśmy ich specjalnie na potrzeby robota, tylko skorzystaliśmy z tego, co już mieliśmy opracowane. W ten sposób udowadniamy, że zaprojektowanie robota współpracującego nie jest takie trudne.

Co to znaczy dla przemysłu?
Pokazujemy, że roboty współpracujące to przyszłość. Robot i człowiek mogą bezpiecznie pracować obok siebie. Każdy może wykonywać to, w czym jest dobry. Człowiek jest kreatywny, intuicyjny, elastyczny i powinien w swojej pracy wykorzystywać te cechy. Robot jest natomiast dobry w zadaniach, w których wymagana jest precyzja czy powtarzalność. Świetnie nadaje się także do podnoszenia dużych ciężarów.

Co przyniesie przyszłość?
Będziemy dalej pracować nad sztuczną inteligencją, ponieważ wierzymy, że to jest bardzo ważne. Przemysł 4.0 stanowi wyzwanie dla wszystkich firm. Duże zakłady już dostosowują swoją produkcję, jednak małe mają jeszcze przed sobą długą drogę. Będą im potrzebne różne produkty, a my możemy je im dostarczyć. Chcemy je wspierać w trakcie tej czwartej rewolucji przemysłowej.

Cały czas jednak pojawiają się obawy o ryzyko, jakie niesie ze sobą proces automatyzacji…
Tak, o tych obawach często rozmawiamy i bierzemy je na poważnie. Musimy być bardzo ostrożni, jednak prawda jest taka, że w najbliższych latach tylko w Niemczech miliony ludzi przejdą na emeryturę. To będą osoby z wyżu demograficznego z lat 50. i 60. Już teraz w całej Europie jest problem ze znalezieniem wykwalifikowanej kadry. Procesy automatyzacji produkcji będą więc konieczne. Roboty nie będą jednak zabierały nam miejsc pracy, ponieważ ulegną one przekształceniu. Przewiduje się, że w 2050 r. w Niemczech będzie o 10 mln mniej mieszkańców. Musimy się na to przygotować.

Dziękuję za rozmowę.

Tagi artykułu

MM Magazyn Przemysłowy 4/2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę